Zaczyna się od robienia zakupów z głową pod pachą.
Latam jak kot z pęcherzem między regałami. Wrzucam do wózka jakiś absurd i już ten kto mnie zna bije na alarm bo wiadomo, że jestem głodna. Nie wiem czy też tak macie, ale na głodzie potrafię być marudna jak dziecko. Jestem wtedy rozdrażniona i choć nie skaczę nikomu do gardła to wewnętrznie czuję złość. Oczywiście znalazłoby się jeszcze sporo sytuacji, w których moje niezaspokojone potrzeby wychodzą bokiem, prawdopodobnie nie tylko mi.
Jeśli przyjrzeć się bliżej wszystkim, którzy wyrazić złość potrafią i chcą bo czemu nie, to pod tym ciężkim hełmem zawsze jest potrzeba.
Z biegiem czasu nauczyłam się siebie pytać: co się teraz dzieje, czego potrzebujesz, dlaczego czujesz, że dzierżysz w dłoni łom i co chcesz nim wyważyć?
Jak już się odkryje, że ma się emocje i że ma się je wszystkie, można przebierać, wybierać i one niosą różne wieści na temat istotnych dla siebie rzeczy, to zaczyna sobie człowiek dawać prawo do czucia. Takiego czucia, co to nie będzie czuciem dla innych, wyglądającym profesjonalnie bo nie wypada się zasmarkać z rozpaczy. Lubię swoje życie, dlaczego więc miałabym chłostać się za to jak ono się we mnie przejawia? Piszę o takim czuciu, kiedy wychodzimy z pancerza i oficjalnie możemy się rozlać. Możemy, żeby nie udawać przed tymi, którzy udają przed nami, ale przede wszystkim z sympatii do Siebie bo sobie mówię prawdę, co nie? Za dzieciaka mogłam zaciskać zęby lecąc na łeb na szyję niczym kojot na kreskówkach w przepaść, ale była jedna zasada jak się lała krew trzeba było ryczeć! Dlatego szlocham jak boli i pies liże mnie po twarzy.
Uwagi o tym, że nie powinieneś teraz płakać lub rzucać mięsem bo złość piękności szkodzi lub tego kwiatu jest pół światu, przydają się jak plaster na dupę moim skromnym zdaniem.
Może komuś to pomaga, jednak jestem za mówieniem prawdy bo to, że ona zawsze wychodzi cała na biało, mamy w pakiecie wraz z płaczem gdy nas wyciągają z brzucha mamy. Dlatego czujemy, żeby wiedzieć co nam przynosi ten dzień.
A Ty jak czujesz?